stronę. Danny bawił się z Helen.
- Czemu ty jesteś o tej porze z Dannym? - zawołał. - Pani Kristallis pojechała do szpitala - odparła Helen. - Prosili, żeby nie zabierać dzieci na badanie ultrasonograficzne. - To badanie jest dzisiaj? - zapytał Nik. - Tak - odpowiedziała Helen. - Myślałam, że pan wie. Lekarka przesuwała sondę po nasmarowanym żelem brzuchu Carrie. Carrie wpatrywała się w monitor. Chciała zobaczyć swoje dziecko, ale czarno-białe cienie na monitorze nie miały dla niej żadnego sensu. - Czy wszystko jest w porządku? - spytała. Lekarka nie odpowiedziała i Carrie przypomniała sobie, że ona nie mówi po angielsku. Patrzyła na monitor, marszczyła czoło i przesuwała sondę w coraz to inne miejsce. Carrie leżała nieruchomo, jak sparaliżowana. Panicznie się bała. Starała się nie myśleć o niczym złym, wymusić na sobie spokój, ale się nie udało. Nie miała pojęcia, ile czasu musi upłynąć, nim na ekranie monitora pojawi się kształt jej dziecka. R S W zasadzie wiedziała, że badanie trwa dopiero kilka chwil, lecz jej się wydawało, że minęło pół wieku. Tak bardzo chciała mieć teraz przy sobie Nika. Albo żeby choć ta lekarka mówiła po angielsku. Nagle drzwi gabinetu się otworzyły i w progu stanął Nik. Tylko spojrzał na przerażoną minę Carrie i natychmiast znalazł się przy niej. - Coś złego? - spytał, ujmując jej drżącą dłoń. - Nie mam pojęcia. Może wszystko w porządku. - Carrie tak się trzęsła, że z trudem formuowała kolejne słowa. - Ta pani nie zna angielskiego, a na ekranie nie widać mojego dziecka. Nikos zaklął po grecku, po czym powiedział coś prędko do lekarki. - Czasami to trochę trwa, nim umieści się sondę we właściwym miejscu - przetłumaczył to, co mu lekarka odpowiedziała. Mówił spokojnie i mocno trzymał Carrie za rękę, ale z mowy ciała można było wyczytać, że także jest zdenerwowany. Nagle w pokoju rozległo się miarowe bicie serca. - Widzisz, tu jest dziecko - w głosie Nika słychać było ogromną ulgę, ale Carrie mu nie uwierzyła. Musiała to zobaczyć na własne oczy. Popatrzyła na ekran. Z początku nic nie zauważyła. Dopiero po chwili dostrzegła maleńki kształt podobny do ziarnka fasoli i serduszko, migające jak mikroskopijna dioda. Usta jej zadrżały. Musiała z całej siły zacisnąć powieki, żeby się nie rozpłakać. Tak okropnie się bała, że dziecku stało się coś złego! R S