– Nie wiem, co robić. Boję się.
Spojrzał przez ramię na Kate. Poruszyła się, ale wciąż spała. Usiadł i przycisnął słuchawkę mocniej do policzka. – Powiedz, co się stało? – Ktoś chciał się do mnie włamać. Spałam i wtedy... – wciągnęła ze świstem powietrze – krzyknęłam. A potem, przez okno, widziałam... jak ktoś ucieka. – Zaraz przyjadę. Sprawdź tylko, czy masz zamknięte drzwi i okna, i czekaj. Odłożył słuchawkę i zaczął wstawać. – Richardzie, co się dzieje? – usłyszał zaspany głos Kate. – Ktoś włamał się do kancelarii – odparł. Powiedział to tak przekonująco i naturalnie, że aż sam się przeraził. Żałował, że nie może tego odwołać. Wiedział jednak, że jest za późno, bo to kłamstwo już zrobiło swoje: położyło się zabójczym cieniem na ich małżeństwie. – Włamanie? – powtórzyła, podnosząc się na łokciu z zaniepokojoną miną. – Muszę to sprawdzić. – Odwrócił się do niej plecami, by nie spojrzeć jej w oczy, i sięgnął po spodnie oraz golf. Kate rozbudziła się na dobre i odgarnęła włosy z czoła. – Jesteś pewny, że nic ci nie grozi? Chyba nie powinieneś... – Policja jest już na miejscu. Muszę tam pojechać i rozejrzeć się oraz na nowo włączyć alarm. – Spojrzał przez ramię i uśmiechnął się do niej. – Widzisz, skoro do mnie dzwonią, to znaczy, że jestem najważniejszy. Pojadę. – Jeśli naprawdę nic ci nie grozi... – Zupełnie nic. – Czując pulsowanie w skroniach, podszedł do niej i musnął wargami jej policzek. W tym momencie uświadomił sobie, że Kate stanowi ważną część jego życia i że bardzo ją kocha. I już niedługo może ją stracić na zawsze. Nie, nie może na to pozwolić. Za dużo sobie wyobraża. Jedzie po prostu po to, żeby pomóc samotnej i przerażonej kobiecie. Skłamał, bo... bo nie chciał niepokoić żony. To wszystko. Pocałował ją po raz drugi, tym razem w usta. – Kocham cię, Kate – szepnął. – Możesz mi wierzyć. Kiedy chciał odejść, chwyciła go jeszcze za rękę. – Boję się, Richardzie. Wiedział, że nie mówi o złodziejach czy innych czyhających w mroku złoczyńcach. Chodziło jej o nich, o przyszłość, którą do tej pory uważali za wspólną. Pocałował ją ostatni raz, bardziej by uspokoić siebie niż ją. – Nie masz czego – zapewnił, uśmiechając się z wysiłkiem. – Niedługo wrócę. ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY CZWARTY Julianna otworzyła drzwi. Richard wszedł i zamknął je za sobą. Dopiero wówczas spojrzał jej w oczy. Oboje byli dorośli. Wiedzieli, co robią. Więc dlaczego tu przyszedł, zaparłszy się żony, a potem całując ją trzy razy na pożegnanie? Nic nie mówili. Julianna przytuliła się do niego. Przez cienki materiał szlafroka wyczuwał wszystkie linie jej ciała. Położył ręce na jej plecach i przyciągnął do siebie, chcąc, by poczuła, jak bardzo jej pragnie. Wydała z siebie głośne westchnienie. Drżąc, otarła się o niego, wyczuwając jego podniecenie. Zaczął ściągać z niej szlafrok, a ona z