Znalazłam wprawdzie torebkę Sheili, no, ale
Izzy nie ukrywał, że widuje się z nią często. Kolczyk Sheili u Dane'a, torebka u Izzy'ego. Trzeba sprawdzić te numery telefonów, pomyślała. Strach ustąpił miejsca chęci działania. Zresztą, Izzy 182 nie zrobiłby jej nic złego. Tylko kleił się i nalegał, ale taki już jest, uspokajała się w duchu. - Wielu ludzi widziało, jak wchodziłam na łódź. Tylko idiota dopuściłby się w tych warunkach jakiegoś przestępstwa. - Albo ktoś agresywny i bezczelny, komu się wydaje, że może sobie drwić z prawa. A tak w ogóle, Kelsey, to o co ci chodzi? Jestem ostatnią osobą, od której życzyłabyś sobie pomocy, tak? - Nie, nie tak. Tylko naprawdę nie musisz mnie ciągle śledzić. - Nie śledzę cię. Po prostu znalazłem się przypadkiem w tym samym miejscu co ty. Ale oczywiście masz rację. Jesteś wolna i pełnoletnia, nie mogę ci niczego zabronić. Rozmawiaj sobie dalej z wszystkimi psycholami i oprychami w mieście, proszę bardzo. - Przepraszam, ale skąd mam wiedzieć, czy ty nie jesteś psycholem albo oprychem? Znów się odwrócił. Ruszył szybkim krokiem. Poszła za nim, żałując wypowiedzianych przed chwilą słów. - W porządku, wcale tak nie myślałam. Nie zatrzymał się. Nie zauważył albo nie chciał zauważyć cieplejszego tonu. - Dane, kupię ci nowe buty - dodała. Nadal szedł szybkim krokiem. - I nową koszulę. Te słowa także nie pomogły. - Mówił mi o rzeczach, o których nie wiedziałam, Dane. Może powiedziałby więcej. Zatrzymał się w końcu i spojrzał na nią. 183 - Znasz Sheilę od zawsze. Czego mogłaś o niej nie wiedzieć? - Że... no tak, wiedziałam, że Andy Latham jest padalcem, ale według Izzy'ego, matka Sheili też nie była aniołem. Dane przyjrzał się jej uważnie. - To jest dla ciebie nowość? I uważasz, że pomoże ci w odnalezieniu Sheili? - Wszystko może pomóc, Dane, każda informacja. Poza tym... Urwała. Dane nie mówił jej wszystkiego, więc ona też mu wszystkiego nie powie. - Poza tym co? Pokręciła głową. - Wydaje mi się, że gdybym z nim dłużej porozmawiała, może usłyszałabym coś, co mogłoby pomóc.